Witam. Jest to pierwszy odcinek z dłuższej serii. Będę w niej pisał o podstawach finansów. Będzie dużo o finansowaniu, trochę tematów księgowych i zarządczych. Wiedzę będę starał się przekazywać przystępnym językiem. Teorię ograniczę do minimum w zamian pojawi się dużo przydatnych i praktycznych informacji. Zachęcam do zapisania się na news letter, dzięki temu będziecie otrzymywać informację o nowych postach z serii.
Jeśli tekst Wam się spodoba, uznacie, że może być przydatny to będę Wam wdzięczny za szerowanie go w mediach społecznościowych. W efekcie dotrze do większej liczby osób, którym być może teraz lub w przyszłości wiedza tam zawarta się przydać. Z góry wielkie dzięki. Tymczasem zapraszam do lektury. Pozdrawiam Adam Kuszyk
Wiele osób kiedy słyszy słowo dług od razu ma skojarzenia z czymś z gruntu złym, kosztami, windykatorami, widmem bankructwa i zabrania majątku albo jeszcze gorzej samobójstwa.
Jednak nie każdy dług jest zły. Co więcej dług może być dobry, może pomóc biznesowi rozwijać się szybciej a w efekcie zarabiać więcej pieniędzy. Jeśli jest go za dużo, jest źle dobrany lub zbyt drogi może biznes pogrążyć.
Mówiąc o długu trzeba pamiętać o dwóch rzeczach po pierwsze, trzeba go oddać (chociaż nie wszyscy stosują się do tej zasady to nimi jednak nie będę się zajmował) po drugie trzeba za niego zapłacić, ostatecznie oddać trzeba więcej niż się pożyczyło (to z pewnością nie jest zaleta długu).
Dlatego pieniądze pozyskane z długu należy wydawać tak aby na nich zarobić więcej niż trzeba za nie zapłacić. Proste? – niekoniecznie.
Dodatkowo przy starcie biznesu lepiej wydawać pieniądze na coś co szybko przyniesie zwrot a nie na coś w czym będą długo zamrożone, bo dług trzeba obsługiwać miesięcznie i trzeba mieć na to środki. Początki zawsze są trudne, nie inaczej jest z wystartowaniem biznesu, popełnia się więcej błędów, przychody są nieregularne a co za tym idzie zarządzanie cash flow nie jest proste.
Dlatego na początek lepszy jest limit kredytowy, z odroczoną spłatą z opcją wydłużenia, gdzie spłaca się tylko odsetki a nie kapitał, niż płacenie comiesięcznych rat zarówno odsetek jak i kapitału. Ta druga opcja generuje po prostu znacznie wyższe raty miesięczne.
Banalne rady ale nie zawsze o tym pamiętamy nie wyłączając mnie (moja żona może to potwierdzić 😊). Dlatego dwa razy warto się zastanowić czy np. tak drogi samochód jest rzeczywiście potrzebny, czy bogaty wystrój biura jest uzasadniony, czy od razu trzeba mieć najbogatszą wersję sytemu, czy potrzebujemy na stałe zatrudniać ludzi? itd. O konsumpcji nie będę wspominał bo ona co do zasady nie generuje pieniędzy tylko je zużywa. Na co więc warto wydawać?, np. na:
edukację, statystyki potwierdzają, że ludzie lepiej wykształceni zarabiają więcej,
dom lub własne mieszkanie, bo ich wartość w długim terminie rośnie i zawsze w razie potrzeby można je sprzedać,
no i oczywiście na start własnego biznesu. Jeśli masz dobry pomysł na rentowne przedsięwzięcie to wzięcie kredytu lub pożyczki jest po prostu kosztem związanym z wystartowaniem. Jeśli biznes zarobi więcej niż wynosi koszt finansowania (minus podatek) jest to po prostu logiczna decyzja. Jak biznes zacznie zarabiać pieniądze, kredyt lub pożyczkę można (trzeba) spłacić i dalej działać bez długu, chociaż odpowiednio dobrany dług może przynosić znaczące korzyści również na dalszym etapie działalności.
Podejmowanie decyzji o zadłużaniu się należy więc dobrze rozważyć, analizując zarówno plusy jak i minusy. Poniżej starałem się zebrać te najważniejsze i uniwersalne.
Argumenty za:
1. Nie ma potrzeby oddawać części udziału i dzielić się kontrolą w biznesie.
Korzystając z długu nie ma potrzeby oddawania udziału w części biznesu inwestorom lub partnerom. Pomimo, że trzeba trzymać dyscyplinę i kontrolę w obsłudze długu to cały czas mamy 100% naszego biznesu. Jest to szczególnie ważne w pierwszej fazie kiedy spodziewamy się, że w relatywnie niedługim czasie wartość biznesu wzrośnie. Jak biznes będzie wart miliony wtedy dużo drożej „oddamy” jego cząstkę.
2. Koszty długu można odliczyć od podatku.
Opłacone odsetki, prowizje co do zasady mogą być kosztem uzyskania przychodu), w efekcie płacimy niższy podatek a zaoszczędzone środki mogą być wykorzystane w biznesie. Dzięki temu dług kosztuje nas efektywnie mniej właśnie o podatek. Np. jeżeli dług w skali roku oprocentowany jest na 10% a podatek wynosi 19%, to dług efektywnie kosztuje nas 10%x(100%-19%) czyli 8%. W przypadku angażowania własnych środków nie mamy tej możliwości no chyba, że jest to pożyczka ale w tym przypadku są również istotne ograniczenia podatkowe.
3. Pozwala dostarczyć gotówkę natychmiast bez późniejszego raportowania i pytań.
Co do zasady finansowanie dłużne pozwala pozyskać gotówkę bez konieczności dodatkowego późniejszego szczegółowego raportowania, bądź konsultowania rożnych decyzji operacyjnych. Co z kolei może i często ma miejsce w przypadku przystąpienia do biznesu nowego udziałowca lub partnera. Wymogi w zakresie raportowania lub uzyskiwania określonych zgód mogą się pojawić przy zaciąganiu większego długu ale i tak są one mniejsze niż w przypadku wspólników.
4. Może pozwolić szybciej rosnąć i więcej zarabiać.
Jeżeli rentowność biznesu jest wyższa niż koszt jaki musimy zapłacić za dług (należy pamiętać o obniżeniu kosztu finansowania o „odzyskiwany” podatek) to zaciągając kredyt lub biorąc pożyczkę lub inne finansowanie nie tylko jesteśmy w stanie zwiększyć skalę biznesu ale również podnieść jego całkowitą rentowność (w tym zwrot z naszego własnego zaangażowanego kapitału). Jest to wynikiem tego, że w biznesie pojawia się dodatkowy zysk. W teorii jest to nazywane dźwignią finansową, na końcu postu zilustrowałem to przykładem.
5. Dług ostatecznie się spłaca.
Dług ostatecznie się spłaca w miarę jak biznes rośnie i zaczyna być coraz bardziej dochodowy. W przypadku kredytów ratalnych w miarę spłat rat koszt długu jest coraz niższy. Następuje spłata części kapitału, w efekcie również wyniki stopniowo zaczynają się poprawiać. W przypadku zaproszenia do biznesu wspólnika nie jest tak łatwo się rozstać, i ostatecznie może nas to więcej kosztować.
Argumenty przeciw:
1. Pożyczone pieniądze trzeba oddać.
No niestety „taki mamy klimat” cytując klasyka. To oddanie długu musimy uwzględnić w naszym planowaniu cash flow. Trzeba też uważać na wygasające finansowanie tj. datę kiedy powinna nastąpić spłata kredytu, pożyczki. Nie ma gwarancji, że będzie ono przedłużone, nawet jeżeli idzie nam dobrze i mamy dobrą historię kredytową okoliczności zewnętrzne mogą wpłynąć na to, że nie będziemy mogli dłużej korzystać z finansowania. Dlatego nie warto czekać na ostatnią chwilę i trzymać się tylko jednego źródła.
2. Koszt może być wysoki.
Pożyczenie pieniędzy może drogo kosztować. Ten koszt zależy między innymi od ryzyka pożyczającego a w zasadzie pożyczkobiorcy (spłaci <–> czy nie spłaci?). Jeśli biznes ma krótką historię, zmienne lub słabe wyniki, wysokie dotychczasowe zadłużenie, złą historię spłat, ma negatywną informację w „bazach” (biurach informacji kredytowej i gospodarczej) to aby pozyskać finansowanie trzeba będzie zapłacić dużo więcej o ile w ogóle będzie można je dostać. I na odwrót jeżeli biznes nie jest przekredytowany, nie ma opóźnień w spłatach jest taniej i łatwiej .
Warto wspomnieć, że wysyłanie wielu wniosków do rożnych instytucji o finansowanie w tym samym czasie dodatkowo może utrudnić jego pozyskanie. Skoringi banków to widzą i myślą że jest pożar i często odrzucają takie wnioski.
W kolejnych postach będę pisał jak i gdzie szukać odpowiedniego finansowania: (1) co zrobić aby kosztowało ono możliwie najmniej; (2) było najlepiej dopasowane do aktualnych potrzeb biznesu; (3) i przede wszystkim co zrobić aby je w ogóle dostać.
3. Nie ma gwarancji że dostanie się finansowanie.
Przedsiębiorca nie ma gwarancji, że dostanie finansowanie nawet jeśli teoretycznie sytuacje kredytową ma dobrą, nie jest pewne, że pieniądze się pojawią. Dlatego stawianie wszystkiego na jedną kartę i uzależnianie sytuacji płynnościowej biznesu od pozyskania konkretnego finansowania jest dosyć ryzykowną strategią. Zamiast dopalić biznes do dalszego szybszego wzrostu może spowodować poważne kłopoty.
4. Dług wpływa na przepływy gotówkowe biznesu.
Biznes nie zawsze działa tak samo o czym najlepiej można przekonać się teraz w dobie Koronawirusa. Ale nawet w spokojnych czasach są momenty kiedy biznes generuje większe przychody a w efekcie również wpływy gotówki i zyski ale są również okresy mniejszej sprzedaży czy wręcz zastoju. Dług natomiast trzeba obsługiwać w określonej wysokości co miesiąc i nikogo specjalnie to nie obchodzi, że my właśnie przeżywamy jakieś gorsze momenty i nie mamy wolnej gotówki.
5. Zadłużanie się wpływa na rating kredytowy.
Czym więcej będziemy mieć długu, tym stopniowo nasz rating kredytowy będzie się obniżał. Za pożyczanie pieniędzy będziemy płacić coraz drożej a w pewnym momencie w ogóle go nie dostaniemy. Wtedy tylko tzw. „Lichwa” wyciągnie do nas „pomocą dłoń” a tego chyba nikt by nie chciał.
Dlatego tak ważne jest ostrożne podchodzenie do zadłużania się, w szczególności zbytniego zadłużenia się. Zadłużać można się bezpiecznie ale można też podejmować nadmierne i zbędne ryzyko.
Częstym błędem jest opieranie się na optymistycznych założeniach, że sprzedaż będzie wysoka i będzie rosła i wszystko co sobie zaplanujemy musi wyjść. Wcale nie musi a nieszczęścia często chodzą parami (na marginesie to bardziej efekt naczyń połączonych niż nieszczęśliwego zbiegu okoliczności) o prawie Murphy’ego (jeśli coś może pójść źle, to pójdzie źle) też warto pamiętać.
Relacja długu do kapitału własnego:
Chciałem zwrócić uwagę na istotną rzecz. Chodzi o relację długu (pożyczonych pieniędzy) do kapitału własnego, czyli naszych własnych pieniędzy zaangażowanych w biznes.
Pożyczający nam pieniądze np. banki traktują nasz wkład, nasz zaangażowany kapitał jako swoistą poduszkę bezpieczeństwa, rezerwę na ryzyko. Np. jeśli my zaangażowaliśmy 100 tys. zł w biznes finansujący pewnie będą skłonni pożyczyć kolejne 100 tys. zł a być może nawet 200 tys. zł.
Gdyby coś poszło nie tak jest szansa, że odzyskają swoje pieniądze. Mogą bowiem odzyskać nie tylko ze swoich nam pożyczonych 100 czy 200 tys. zł ale również z naszych własnych 100 tys. zł.
Ta relacja naszego kapitału do pożyczanych pieniędzy ma jeszcze inne znaczenie. W miarę jak coraz bardziej się zadłużamy rośnie ryzyko dla pożyczającego. Dlatego wymaga on coraz wyższych odsetek. W pewnym momencie ryzyko jest tak duże (nie ma poduszki), że pożyczający w ogóle nie są skłonni nam pożyczyć lub żądają dodatkowych zabezpieczeń osobistych, majątkowych.
Należy o tym pamiętać i utrzymywać nasz kapitał w zestawieniu z długim na racjonalnym poziomie. Ten racjonalny poziom jest różny w zależności od rodzaju biznesu. Z reguły powinien się mieścić w przedziale od 2 do 3. Czyli na każdą zaangażowaną naszą złotówkę nie powinno przypadać więcej długu niż 2 -3 złote. Oczywiście od tej reguły są wyjątki. Jeśli biznes intensywnie rośnie, dobrze rokuje, większe zyski mają pojawić się z pewnym opóźnieniem może to być więcej. Załóżmy, że ta relacja jest 1 do 10, czyli np. mamy zainwestowane 100 tys. zł własnych środków i 1 mln zł długu. Chyba sami Państwo czujecie, że w takiej sytuacji finansujący praktycznie bierze całe ryzyko biznesu na siebie (w zasadzie ryzykuje tak jak przedsiębiorca tylko większymi pieniędzmi). „Poduszki” praktycznie nie ma. W slangu finansowym mówi się o takim biznesie, że jest przelewarowany albo o finansowaniu equity (kapitału). To znaczy, że finansujący są trochę w sytuacji jak właściciele biznesu jeśli chodzi o ryzyka ale bez korzyści bycia właścicielem :).
Dlatego aby nie pogarszać wskaźników często stosuje się takie formy finansowania, które nie pogarszają tej relacji a jednocześnie pozwalają finansować działalność np. leasing operacyjny, leasing zwrotny, najem a w biznesach finansowych np. sekurytyzacja (cesja = sprzedaż, w tym przypadku wierzytelności). Chodzi o to aby „wyrzucić” zarówno aktywa jak i zobowiązania poza bilans. Nie ma aktywów ale i nie ma zobowiązań. Są tylko zobowiązania z pojedynczej raty. A skoro nie ma zobowiązań to wskaźnik zobowiązania / kapitały własne się poprawia. Oczywiście taką „grę”, też trzeba prowadzić odpowiedzialnie aby nie „przelewarować” biznesu lub(i) nie pozbywać się aktywów zbyt tanio.
Jeszcze jedna złota zasada: aktywa wolno rotujące powinny być finansowane z kapitałów własnych lub(i) z finansowania o okresie spłaty zbliżonym do okresu kiedy te aktywa na siebie zarobią.
Np. Jeśli kupujemy do biznesu samochód ciężarowy, maszynę jakiekolwiek inne aktywa i wiemy, że ten wydatek zwróci nam się po 3-4 latach to zakup finansujemy np. leasingiem na co najmniej taki okres. A nie finansujemy tego zakupu np. z pożyczki, kredytu udzielonej na rok. Chodzi o to, aby nadwyżki pieniężne (zyski) generowane przez te aktywa pozwalały nam terminowo obsługiwać i spłacić dług. Oczywiście życie niesie wyzwania i przejściowo można tą zasadę jak nie ma wyjścia naginać. Niemniej jeśli notorycznie, na dużych wartościach finansujemy wolno rotujące aktywa długiem krótkoterminowym to jest tylko kwestią czasu kiedy pojawią się kłopoty z obsługą długu. To z kolei może powodować efekt domina. Będziemy krótkoterminowo ratować się dosypywaniem nowego finansowania w miejsce spłacania starego (rolowaniem długu) ale na dłuższą metę to droga donikąd. Z reguły kończy się nieciekawie. Dużo lepszą strategią jest nie uciekać od problemów lub udawać, że ich nie ma i wziąć byka za rogi, zrestrukturyzować biznes tak aby takie problemy wyeliminować lub je przynajmniej znacząco ograniczyć.
A więc jeszcze raz. Aktywa szybko rotujące (np. należności z okresem spłaty do 60 dni) możemy finansować „krótkim długiem” np. 3 miesięcznym faktoringiem, kredytem obrotowym itd. Aktywa wolno rotujące finansujemy długiem o okresie i charakterystyce (profilu) spłaty zbliżonym do okresu kiedy to aktywo na siebie zarobi i o profilu spłaty zbliżonym do profilu wpływów z tego aktywa. Nie zawsze te wpływy mają charakter liniowy. Czasami na początku jest ich mniej a później więcej. Profil spłaty finansowania też powinien być do tego dopasowany.
Przykład jak dług może zwiększyć rentowność biznesu i naszego kapitału.
Załóżmy, że:
> mamy z własnych środków na inwestycje 100 tys. zł,
> inwestujemy je w biznes i obracając nimi (wykorzystując je) i zarabiamy na czysto (po kosztach, swoim wynagrodzeniu i podatkach) w ciągu roku 30 tys. zł,
– czyli stopa zwrotu zaangażowanego naszego kapitału wynosi 30%
> popyt na nasze produkty / usługi jest taki, że gdybyśmy mieli więcej pieniędzy również by się sprzedały z tą samą marżą,
> możemy wziąć kredyt lub pożyczkę oprocentowaną 10% w skali roku na 200 tys. zł.
To rentowność naszego biznesu z uwzględnieniem długu wyglądałaby następująco:
30 tys. zł zarobimy z własnych 100 tyś zł;
43,8 tys. zł zarobimy dodatkowo pożyczając 200 tys. zł jak?:
200 tys. zł kredyt
x 30% rentowność biznesu
= 60 tys. zł
minus 20 tys. zł (koszt finansowania = 200 tyś zł x 10%)
= 40 tys. zł
plus 3,8 tys. zł niższy podatek, bo odsetki zapłacone są kosztem uzyskania przychodu
= 20 tys. zł (odsetki) x 19% (stawka podatku) = 3,8 tys. zł.
Czyli razem zarobimy 73,8 tys. zł. Jeżeli teraz podzielimy ten zysk przez zaangażowany kapitał własny czyli 100 tys. zł okazuje się, że stopa zwrotu z kapitału własnego wzrosła z 30% do blisko 74%.
Jeśli tekst Wam się spodobał, uznacie, że może być przydatny to będę Wam wdzięczny za szerowanie go w mediach społecznościowych. W efekcie dotrze do większej liczby osób, którym być może teraz lub w przyszłości wiedza tam zawarta się przydać. Z góry wielkie dzięki.
Zapraszam do śledzenia innych wpisów na moim blogu np. poświęconych Tarczy i subwencjom z PFR. I oczywiście do kontaktu jeśli tylko Państwo macie taką potrzebę lub potrzebujecie konsultacji.
Pozdrawiam serdecznie Adam Kuszyk.